|
Niewygodne pytania
|
Jest miasto, a w tym mieście od prawie 8 lat toczy się gra, której częścią stały się już setki osób. Raz na kilka miesięcy wychodzimy na ulice, by kierując się wskazówkami, odszukać ukrytych na mieście agentów i zdobyć posiadane przez nich słowa, litery i symbole. Niebawem ponownie ruszymy w miasto, a Ty staniesz się jednym z nas, jeśli prawidłowo odgadniesz miejsce rozpoczęcia projektu: pl*c*k p*międz* fr*nt*m k*n* *tl*ntic * G*l*r*ą C*ntr*m. Data i godzina zostają podane wprost: sobota 08.06.2013 14:00. Tym razem zabawimy się nieco inaczej niż zwykle. To będzie bardzo szybka gra na nieco odmiennych zasadach. Szczegóły poznasz na miejscu! Do zobaczenia w grze!
Rozpoczęcie
     
Odbywająca się tradycyjnie bezpośrednio przed grą odprawa agentów była szybka i treściwa. Punkty mieliśmy rozdzielone już wcześniej (zrobiliśmy to przez internet), a podczas spotkania na żywo jedynie rozdałem niezbędne rekwizyty i przedstawiłem wszystkim nowe, charakterystyczne dla tej gry zasady. Agentom zostały przydzielone ich "niewygodne pytania" oraz hasła, po czym nastał "czas wolny", bo do gry było jeszcze sporo czasu. Spokojnie sprawdziłem z agentami dokumentacji miejsce rozpoczęcia rozgrywki i ustaliliśmy, w którym miejscu dokładnie stanę, a skąd będą robione zdjęcia i nagrywany film. Zawsze mówię, że przygotowanie gry to jedno, a dobre jej udokumentowanie to zupełnie inna sprawa.
     
Już na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie tłumów. W okolicy miejsca startu przechadza się stosunkowo niewiele osób. Póżniej okaże się, że rozdam 23 karty gry, a wróci do mnie zaledwie 7. Ciekawe, czy niektórych potencjalnych uczestników odstraszyła niepewna pogoda (w trakcie gry było co prawda upalnie, ale ostatnio warunki atmosferyczne są bardzo nieprzewidywalne i często pada), fakt, że gra rozpoczynała się znacznie wcześniej niż zwykle i do tego w sobotę, a nie w niedzielę, czy może konieczność rozszyfrowania miejsca startu? A skoro już o tym mowa, to spieszę z wyjaśnieniami. Rozwiązanie tej zagadki nie było takie trudne. Otóż wszystkie samogłoski w opisie miejsca startu zostały zastąpione gwiazdkami. Po podstawieniu odpowiednich liter otrzymywaliśmy: "placyk pomiędzy frontem kina Atlantic a Galerią Centrum".
     
Czekam chwilę, żeby dać szansę spóźnialskim, po czym kilka minut po czternastej pojawiam się na miejscu startu. Staję we wcześniej upatrzonym miejscu na placu i unoszę ręce do góry, żeby przyciągnąć uwagę graczy. Kolejne osoby zaczynają do mnie podchodzić. Mniej więcej w tym samym momencie pojawia się jeden z agentów, który zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wręcza mi karty gry, a ja przystępuję do ich rozdawania. Tym razem robię to zupełnie bez słowa. Żadnego powitania, żadnych pytań.
     
Rozpoczyna się gra zupełnie inna od dotychczasowych.
Karta gry
Rozwiązania
Punkt kontrolny nr 1 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Co to za krzyk, którego nie usłyszysz, choćbyś wytężał słuch, lecz zobaczysz go bez najmniejszego problemu?
Niewygodne pytanie:
Wyglądasz mi na niezłego cwaniaka, mylę się?
Odpowiedź:
     
Chodzi o postać z obrazu "Krzyk" Edvarda Muncha. Posłuzyła ona jako inspiracja dla twórców filmu o takim samym tytule. Agentka przechadzała się po mieście z przypiętą w pasie maską znaną ze wspomnianego filmu.
Punkt kontrolny nr 2 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Niewygodne pytanie:
Przepraszam, czy masz dla mnie coś nielegalnego?
Odpowiedź:
     
Pies widoczny na szkicu to bokser. Miał on skojarzyć się z rękawicami bokserskimi, które miała przypięte w pasie jedna z agentek.
Punkt kontrolny nr 3 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Czy to deszcz w grudniu, czy mżawka w weekend majowy,
Ten człowiek na ulewę jest zawsze gotowy.
Niewygodne pytanie:
Czy możesz mi przypomnieć skąd się znamy?
Odpowiedź:
     
Co bardziej uważni graczce zauważyli zapewne, że jeden z rekwizytów zakupionych na potrzeby gry "9,99", czyli płaszcz przeciwdeszczowy (2 zł), nie został w niej wykorzystany. Właśnie dlatego stał się częścią punktu kontrolnych w niniejszej grze. Agent spacerował w nim przez cały czas, choć nie padało.
Punkt kontrolny nr 4 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Że jestem agentem, odgadnie każdy, kto się na mnie natknie.
To nie będzie trudne, wyglądam tak cholernie nieadekwatnie.
Niewygodne pytanie:
Przepraszam, czy zrobiłeś/zrobiłaś dziś coś, czego żałujesz?
Odpowiedź:
     
Na głowie fez, przy pasie katana, a w rękach pluszowy miś? Ktoś, kto ma przy sobie taki zestaw rekwizytów bez wątpienia musi być agentem. Już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że jest to jedna z poszukiwanych osób i właśnie do tego nawiązywała treść zagadki.
Punkt kontrolny nr 5 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Jestem chodzącym źródłem witamin.
Niewygodne pytanie:
Czy nie zostawiłem czegoś w Twoim mieszkaniu?
Odpowiedź:
     
Agent ubrany był w strój banana. Ten banan chodził. Banany mają dużo witamin, prawda?
Punkt kontrolny nr 6 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Rekwizytem tej agentki jest jej własna twarz, lecz nieco zmodyfikowana w programie graficznym. Czy uda Ci się ją odnaleźć?
Niewygodne pytanie:
Przepraszam, czy mógłbym dostać Twój numer telefonu?
Odpowiedź:
     
Agentka bez charakteryzacji prezentowała się w następujący sposób.
Punkt kontrolny nr 7 (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Rekwizytem tej agentki jest jej własna twarz, lecz nieco zmodyfikowana w programie graficznym. Czy uda Ci się ją odnaleźć?
Niewygodne pytanie:
Przepraszam, czy mógłbym dostać Twój numer telefonu?
Odpowiedź:
     
Ten oraz poprzedni punkt kontrolny miały szczególnie duży potencjał do generowania niezręcznych sytuacji. Wystarczyłoby, żeby któryś z graczy błędnie rozpoznał dziewczynę ze zdjęcia i zaczepił na ulicy przypadkową osobę. Jak donoszą gracze, takie sytuacje się zdarzał, ale o tym nieco dalej.
Suma (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Wejdź do Burger Kinga nieopodal Rotundy. Nic nie kupuj, bo niezdrowo. Zsumuj cenę wszystkich zestawów znajdujących się w menu.
Odpowiedź:
     
Menu wyeksponowane jest na niewielkich stojakach znajdujących się przy kasie. W dzień gry znajdowało się w nim czternaście zestawów: zestaw Big King 13,95, zestaw Crispy Chicken 13,95, zestaw Double Cheeseburger 13,95, zestaw Fish King 13,95, zestaw Whooper Jr. 13,95, zestaw Grilled Chicken Wrap 15,95, zestaw Hot Whopper 15,95, zestaw Long Chicken 15,95, zestaw Whopper 15,95, zestaw Big King XXL 19,95, zestaw Double Whopper 19,95, zestaw Grilled Chicken BBQ 18,45, zestaw Triple Whopper 20,95, zestaw Steakhouse 18,45. Po zsumowaniu cen otrzymujemy kwotę 231,30 zł.
Liczba pierwsza (wartość: 2 punkty)
Wskazówka:
Odszukaj przystanek Centrum 04. Ustal, jaki jest najwyższy numer linii odjeżdżającej z tego przystanku, która zarazem nie jest linią przyspieszoną. Odejmij od tego numeru 100. Podaj liczbę pierwszą najbliższą otrzymanej liczbie.
Odpowiedź:
     
Treść zagadki mogłaby sugerować, że z przystanku odjeżdża wiele linii autobusowych, podczas gdy sytuacja w dzień gry wyglądała następująco: 171 (linia zwykła), 520 (linia przyspieszona), N42 (linia nocna), N45 (linia nocna), N95 (linia nocna). Najwyższy numer linii odjeżdżającej z przystanku Centrum 04, która zarazem nie jest linią przyspieszoną, to 171. Po odjęciu 100 otrzymujemy liczbę 71. W internecie wyszukujemy liczby pierwsze i zauważamy, że są to na przykład: 61, 67, 71, 73, 79. Ta, która jest najbliższa 71 to... 71.
Tabela wyników
01. Łysi [punkty: 16]
02. Anastasia, Irena, Daniel [punkty: 12]
03. Kostek, Ania [punkty: 10]
04. Gosia Judkiewicz [punkty: 8]
05. Zychu [punkty: 8]
06. 44:3a [punkty: 6]
07. Ciapasy [punkty: 6]
|
"Niewygodne pytania" oczami agentów
"Początkowo miałam wrażenie, że nikt nie uczestniczy w grze, widziałam tylko agentów. Na szczęście już po krótkiej chwili obawy zostały rozwiane, niemniej jednak uczestnicy jakby bali się podchodzić... Czy pytania były zbyt niewygodne? A może po prostu wahali się, co do wyboru odpowiedniego? Często mijając mnie dopiero po raz trzeci decydowali się zagadnąć. Ciekawe, że właściwe pytanie wygłaszali niczym filmowe postacie w prochowcach, z kapeluszem nasuniętym na czoło spacerujące nad kanałem w mglisty wieczór." (Agentka z punktu kontrolnego nr 1)
"Niestety, bardzo niewiele osób mnie rozpoznało. Usmiechałam się, wystawiałam rękawice i nic! Jednen z graczy poprosił mnie o numer telefonu... Niestety, musiałam odmówić. ;)" (Agentka z punktu kontrolnego nr 2)
"Świetna gra. :) Znalazło mnie sporo osób, wszyscy od razu zadawali odpowiednie pytanie: "Czy możesz mi przypomnieć skąd się znamy?". Zazwyczaj odpowiadałem po prostu "spoglądanie", co niektórzy przetwarzali chwilę, bo nie wiedzieli, czy przypadkiem nie chcę im w ten sposób powiedzieć "nie, ale może się poznamy". Pod koniec odpowiedziałem jednej grupie "nie wiem, nie przypominam sobie", co ich trochę zmieszało i zaczęli przepraszać odchodząc. Szybko ich zawróciłem, ale ciekawie było obejrzeć ich wyraz twarzy. :) Jeśli chodzi o przebranie, to było na nie ZDECYDOWANIE za ciepło. Ale kolorkiem się wstrzeliłeś, ziom, więc nie mam wontów.* :)" (Agent z punktu kontrolnego nr 3)
* Agent ubrany był na zielono, a zupełnym przypadkiem płaszcz, który dostał jako rekwizyt, również był w kolorze zielonym.
"Zacna gra, mnie dużo osób znalazło, łatwy ze mnie punkt był. Jeden gracz strzelał we mnie pytaniami, dobre padło jako trzecie chyba. Z okazji tego, że miałem na sobie fez, ktoś zaprosił mnie do nagrania życzeń urodzinowych dla swojej koleżanki. :D Do następnego." (Agent z punktu kontrolnego nr 4)
"Dużo osób mnie znalazło w tym bananie. Tylko jedna pomyliła pytanie, ale na sam koniec odnalazła mnie już z dobrym. Fajny pomysł na grę." (Agent z punktu kontrolnego nr 5)
"Przemierzałam planszę zupełnie anonimowo, bezczelnie gapiąc się w twarz napotkanym graczom. Tylko zagranicznym państwu udało się mnie rozpoznać, poza tym nikt nie zwrócił na mnie uwagi." (Agentka z punktu kontrolnego nr 6)
Zakończenie
     
Tym razem wskazówki nie prowadziły do konkretnych punktów na mieście, lecz miały za zadanie nakierować graczy na rekwizyty, jakie mieli przy sobie aktorzy swobodnie poruszający się w przestrzeni miejskiej. Aktorzy zostali dokładnie poinstruowani, aby do momentu usłyszenia prawidłowego hasła zachowywać się jak zwykli przechodnie i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem nieźle. Ściśle trzymali się tej zasady i dopóki nie usłyszeli właściwego niewygodnego pytania, zachowywali kamienną twarz, reagowali zdziwieniem lub postępowali w inny sposób, w jaki mogłaby postąpić przypadkowa osoba zapytana na ulicy o to, czy przypadkiem się nie znają lub o numer telefonu.
     
Graczom zdarzyło się parę razy przejść tuż obok agentów i ich nie rozpoznać. Ponadto agentki z punktów fotograficznych wspominały, że uczestnicy często uważnie przyglądali się ich twarzom, ale nie zawsze podchodzili. Niektórym aktorom zadawanio nie to pytanie, co trzeba. Agent postępował wówczas zgodnie z wytycznymi, a jedni uczestnicy próbowali ponownie, do skutku zadając kolejne pytania, podczas gdy inni szli dalej.
     
Choć gracze o tym nie wiedzieli, agenci mieli powiedziane, żeby spacerować głównymi szlakami. Przemieszczali się więc przede wszystkim najbardziej ruchliwymi uliczkami, co z jednej strony ułatwiało sprawę, bo nie trzeba było szukać ich po zakamarkach, ale z drugiej strony konieczne było odnalezienie właściwych osób w potoku przechodniów.
     
Słowa, które otrzymywali od poszczególnych agentów gracze brzmiały następująco: asocjacja (1), powiązanie (2), spoglądanie (3), obserwowanie (4), poszukiwanie (5), znak zapytania (6), odpowiedź (7).
Tak jak można by przypuszczać, gra obfitowała w niezręczne sytuacje i drobne skanadale. Bez wątpienia najbardziej spektakularne były wpadki związane z zadawaniem niewygodnych pytań osobom zupełnie niezwiązanym z grą. Jakaś dosyć ciepło ubrana staruszka skojarzyła się graczom z osobą gotową na deszcz, ale zapytana o to, skąd sie znamy, powiedziała, że nie udziela żadnych informacji. "Niewygodnych pytań" nie zapomni z pewnością gracz, który zaczepił na ulicy niewłaściwą dziewczynę, poprosił ją o numer telefonu, po czym dostał w twarz. Była też drużyna, która zainspirowana szkicem psa weszła do knajpy British Bulldog Pub (choć przecież pies ze szkicu był bokserem!) i zaczęła wypytywać pracowników o to, czy mają dla nich coś nielegalnego. A te przykłady zapewne nie wyczerpują tematu, bo w dzień gry na planszy z pewnością działo się dużo.
     
"Niewygodne pytania" były wprost idealnym projektem do dokumentowania. Nawet sie nie spociliśmy. Spokojnie nagrywaliśmy (tym razem kamerką GoPro) i fotografowaliśmy spotkanie z jednym agentem, po czym dzwoniliśmy do kolejnego, pytaliśmy o jego lokalizację w danym momencie, a następnie prosiliśmy, żeby zmierzał w kierunku jakiegoś konkretnego miejsca i wychodziliśmy mu na spotkanie. Wszystko odbywało się sprawnie, szybko i wygodnie.
     
Do miejsca zbierania kart gry dotarłem na kilka minut przed zakończeniem gry. Z czasem zaczęły pojawiać się tam kolejne drużyny i oddawać mi karty odpowiedzi. Zadawałem pytania o to, czy przytrafiło im się coś ciekawego na planszy.
     
- No dobrze, to dziękuję za udział w grze w takim razie - mówię w pewnym momencie. - Gratuluję, że wytrwaliście do końca, bo jak widać nieliczni dotrwali. Garstka osób zaledwie oddała karty - stwierdzam i pokazuję trzymany w ręku niewielki plik kart odpowiedzi.
     
- A dużo osób wystartowało? - dopytuje kobiecy głos.
     
- Też niedużo, ale jeszcze mniej dotarło do końca - wyjaśniam. - Dzięki!
     
- Dzięki za organizację.
     
Zaczynam opuszczać miejsce zbierania kart gry. Pośród gwaru słyszę, jak jedna z uczestniczek pyta, gdzie jest chodząca bomba witaminowa, więc wskazuję na banana, który akurat pojawia się w miejscu zakończenia rozgrywki.
     
- Koniec gry - mówię do kamery i film dokumentujący tę część akcji się urywa.
     
Reasumując, udało się stworzyć naprawdę świetną grę, a jedynym mankamentem była stosunkowo niewielka frekwencja. Projekt ten był z pewnością ciekawym powiewem świeżości, jeśli chodzi o to, w jaki sposób można grać w przestrzeni miejskiej. Pomysł z rozpoznawaniem agentów po rekwizytach, wypatrywaniem ich w tłumie oraz zadawaniem pytań obarczonych ryzykiem w przypadku skierowania ich do nieodpowiedniej osoby przypadły do gustu zarówno graczom, jak i agentom.
|